Jak oszczędzać na podróże?

Hajsy, pieniążki, mamona, szmal. Zwał jak zwał, ale temat wydaje się być wyjątkowo ekscytujący, a w naszym kręgu kulturowym bywa i kontrowersyjny. Wciąż spotykam się z opiniami, że jak ktoś ma pieniądze to najpewniej je ukradł. Ja, ukraść Wam mogę jedynie czas, który poświęcicie na lekturę tekstu. Warto zaryzykować bo pochylam się nad nie lada tajemnicą: skąd Agata ma hajsy na podróżowanie. Zapraszam :)


https://www.dreamstime.com/


Kiedy wyruszyłam w moją pierwszą, poważną, wielką podróż, co rusz pisali do mnie obcy ludzie, starzy znajomi, ziomki z dawnych lat z magicznym pytaniem: „Wygrałaś na loterii? Skąd masz pieniądze na wyjazdy? Co z pracą? Ktoś Ci za to płaci?”. Zdaję sobie sprawę z tego, że odpowiedź na pytanie skąd wzięłam kasę na podróże, mimo iż mi wydaje się prosta i logiczna, wcale nie jest taka dla wszystkich. A te pytania, wynikają często z czystej ciekawości. Postaram się zatem, tę ciekawość zaspokoić.

 

Odpowiedź na pytanie skąd wziąć pieniądze na podróże zawiera się w dwóch słowach: zarabiać i oszczędzać. Zarabianie to skomplikowany temat. W moim przypadku bywało i tak, że po 8 godzinach etatowej pracy, szłam udzielać korepetycji. Kolejne 2-3 godziny nie moje. Bywało, że pracowałam po 11 godzin dziennie. Bywało, że pracowałam w soboty. Tutaj ciężko mi coś doradzać, bo każdy ma inną pracę, sytuację życiową, umiejętności i nie każdy może sobie tak dorabiać. Skupię się zatem na elemencie drugim, czyli oszczędzaniu, bo to każdy może robić. Poniżej kilka porad, ja się do tego wszystkiego zabrać.


Ustal priorytety


Śmiem twierdzić, że ten punkt jest najważniejszy. Jeśli bardzo, bardzo, ale to bardzo chcesz podróżować to mentalna świnka skarbonka, z napisem „na podróż”, powinna potrząsać dupką w Twojej głowie, za każdym razem, jak masz wydać pieniądze. Można, jak ja, kierować się zasadą 3Z: Zdecyduj, Zaplanuj, Zapierdzielaj (jak się domyślacie, na potrzeby wpisu, numer 3 jest lekko zmodyfikowane). Te trzy kroki, można sobie wydrukować i powiesić na drzwiach lodówki, zaraz obok zdjęcia miejsca, do którego chcemy pojechać. Podjęcie decyzji, że to podróż jest naszym priorytetem oraz zaplanowanie jej, da nam motywację i energię niezbędną by się po drodze nie poddać. By nie szukać wymówek (te, najlepiej pozostawić na boku, przydadzą się jak zechcesz przejść na dietę ;) ale zapierdzielać.


*  Przygotuj  budżet podróży – żebyś wiedział po co to wszystko


Niezależnie od tego czy to podróż bliska, czy daleka, budżet podróży to kwestia kluczowa. Trzeba wszak wiedzieć, ile mniej-więcej, będzie nas to wszystko kosztować. Ja, zwykle przygotowuję plik w Excelu gdzie dzielę wydatki na koszty dojazdu, noclegu, transportu na miejscu i biletów wstępu. To wszystko, da się szybko i prosto sprawdzić korzystając z wyszukiwarek połączeń, forów internetowych etc. A co z kosztami na miejscu? To również można sobie oszacować. W tym celu warto skorzystać np. ze strony expatistan.com. Jest to kalkulator kosztów życia w dowolnym miejscu na ziemi.  Dzięki częstym aktualizacjom dowiemy się, jakie są ceny podstawowych produktów typu chleb, woda, ser. Dodatkowo są też informacje, ile mniej więcej kosztuje piwo czy posiłek w restauracji. Do tego oczywiście dodajemy sobie, tak zwaną, poduszkę bezpieczeństwa, czyli kwotę na niespodziewane wydatki  np. turecką super lampę, którą zapragniesz zabrać ze sobą do domu (zdarza się).


*  Rzetelnie sprawdź, ile i na co wydajesz na co dzień


Skoro wiesz już, ile musisz oszczędzić trzeba sprawdzić jak to zrobić w miarę bezboleśnie. To przy okazji dobra okazja by sprawdzić, jak to się dzieje, że pieniądze w magiczny sposób się rozchodzą. Może to wydać się smutną i żmudną pracą, ale warto przez 2-3 miesiące spisywać wszystkie swoje wydatki. Pisząc wszystkie, mam na myśli WSZYSTKIE. Trzeba zatem zbierać paragony i spisywać wszystko, najlepiej w Excelu. Wiem, wiem, brzmi to dramatycznie, ale warto to zrobić na początku przygody z oszczędzaniem, po to by czarno na białym zobaczyć, ile pieniędzy marnujemy. No, bo nie oszukujmy się, każdy to robi, każdy ma jakieś grzeszki na sumieniu. Każdy ma słabość do czegoś i to jest ok. Ale jeśli zbieramy na konkretną podróż i ona jest priorytetem warto te słabości, przynajmniej na jakiś czas, obezwładnić. Taki pliczek przychodów i rozchodów pozwoli nam znaleźć nasze słabe punkty. Np. ja, kiedyś nałogowo kupowałam kosmetyki, z których nie korzystałam. Albo korzystałam przez chwilę, potem niedokończone walały się latami po szafce w łazience. Zrobiłam z tym porządek i mogę powiedzieć, że średnio ok. 100 zł miesięcznie zostaje na koncie, dzięki zaprzestaniu tej niecnej praktyki.


* Gotuj w domu


Dla mnie to było mega wyzwanie. I żeby było jasne, ja kocham gotować, ale chyba jeszcze bardziej kocham jeść nowe rzeczy i odkrywać nowe smaki. Ta pasja prowadzi do tego, że prawie wszystkie nowe krakowskie knajpy testuję i oceniam. A to kosztuje. W warunkach krakowskich posiłek „na mieście”, czyli danie główne plus napój to jest ok. 40 zł. A czy kończy się na jednym napoju? A skoro już tu jestem to czy nie warto spróbować jeszcze deseru? I tak płacę zwykle ok.  50 zł. A wiecie co można ugotować za 50 zł – obiad na tydzień (dla jednej osoby ;)) Postanowiłam zatem, że wyjścia do knajp, które przecie lubię i wspieram, jest dla mnie świętem, nie codziennością. I zdarza się też, że wizyta w fajnej restauracji jest dla mnie nawet przyczynkiem by jechać do innego miasta. Ale to już temat na inny wpis ;) Na co dzień zadzieram kiecę i lecę do garów.


 * Przestań kupować ubrania


Oczywiście jak masz dzieci, które rosną to wiadomka, im kupuj, chodzenie w przymałych i przykrótkich ciuchach utrudni im i tak trudny szkolny żywot. Ale jeśli jesteś bezdzietną lambadziarą czy lambadziarzem i twój rozmiar nie zmienia się w drastyczny sposób, gwarantuję Ci, że masz w szafie wystarczającą ilość ubrań. Mówię serio. Uświadomiła mi to, prawie sześciomiesięczna podróż, podczas której mój dobytek mieścił się w bagażu podręcznym. Nie potrzebujemy tyle ciuchów, ile wmawia się nam, że potrzebujemy. Owszem, można chcieć je kupować, ale warto rozróżnić realną potrzebę np. kupno butów na zimę, bo poprzednie się rozkleiły, od „chcenia”. Ja, raz na jakiś czas, robię sobie zakaz kupowania, który trwa np. 6 miesięcy. Potem idąc na zakupy, wiem czego potrzebuję naprawdę. I nawet jeśli tego jednego dnia, raz na kilka miesiący poszaleję to i tak kupię i wydam mniej, niż chodząc regularnie do galerii (stara zasada, jak człowiek chce kupić i ma pieniądze to nie ma nic ciekawego – zawsze się sprawdza).


Naucz się mówić "nie"


Nie zrozum mnie źle, nie mów „nie” każdemu i na wszystko. Życie jest jedno, więc warto go przeżyć dobrze. Często jednak zdarza się, że chcemy mieć wszystko, być na każdej imprezie, na każdym fajnym filmie w kinie, na każdym festiwalu. Wszędzie tam gdzie są nasi znajomi i gdzie dzieje się coś ciekawego. Nie lubimy, jak coś nam ucieka. Część z moich znajomych zarabia więcej niż ja, a większość z nich nie ma takiej drogiej pasji jaką są podróże. Dlatego wiem, że nie zawsze mogę pozwolić sobie na piątkowe wyjście z nimi na kolację, do klubu, które przeradza się w śniadanie w jakimś epickim , hipsterskim, krakowskim lokalu. Czasem wchodzę w to. Ale już świadomie. I Najlepiej zabrać wtedy ze sobą taką ilość gotówki jaką planujemy wydać. Karta niech zostaje w domu, bo kiedy nią płacimy to często nie czujemy jak bardzo lekka się robi…


* Znajdź coś co lubisz robić, a jest darmowe albo niewiele kosztuje.


To ważne, szczególnie jak zbiera się większą kwotę na długi wyjazd, co może trwać nawet latami. Odczułam to kiedy uświadomiłam sobie, że trzeba przykręcić kurek na dłużej, a prawie wszystko co lubię robić kosztuje. Kino, kawiarnie, muzea, biesiadowanie z przyjaciółmi, książki. I cyk w weekend pieniądze znikają z konta w niewyjaśnionych okolicznościach. Co zatem robić? Odkryłam, że są rzeczy darmowe, które dają mi ogromną radość. Wycieczki rowerowe, leżenie na kocyku i słuchanie muzyki, spacery. Pikniki z własnym jedzeniem. Spotkania z przyjaciółmi też nie muszą się zawsze odbywać w knajpach. Można się spotkać  w domu, odkurzyć planszówki, puzzle, kolorowanki. Warto też przeprosić się z biblioteką – tam wypożyczać książki czy płyty. Często biblioteki organizują darmowe wystawy lub inne wydarzenia kulturalne. I tak sobie myślę, że właściwie to większość fajnych rzeczy w życiu jest darmowa. Korzystajmy z nich!



Tymczasem zachęcam do wyznaczenia sobie podróżniczego celu i zaopatrzenie się w świnkę skarbonkę. Obiecuję, że w kolejnym poście podzielę się z Wami informacjami jak oszczędnie podróżować. Oszczędnie, ale bez rezygnacji z fajnych przeżyć i doświadczeń. Jeśli macie jakieś pytania o oszczędzaniem, albo macie jakieś swoje sposoby, którymi zechcecie si podzielić dajcie znać w komentarzach na dole. Jeśli tekst Wam się podobał, proszę podajcie dalej, będzie mi bardzo miło :)







Komentarze

Popularne posty