Cinque Terre czyli kolorowy zawrót głowy
Jest pięć powodów by wybrać się w
podróż do włoskiego Parku Narodowego Cinque Terre. Te powody to Monterosso, Vernazza,
Corniglia, Manarola i Riomaggiore. Są to też nazwy pięciu niezwykle urokliwych
miasteczek położonych na zboczach liguryjskich skał, które są tak malownicze,
że aż proszą się o zdjęcia.
Warto zostać do wieczora w Riomaggiore i podziwiać zachód słońca - światło działa wtedy w magiczny sposób. Warto też zostać w Cinque Terre na noc, na przykład w rzeczonym Monterosso i pozwolić się obudzić hukowi fal, które jak szalone walą w skaliste wybrzeże. Ja, Agata tego nie zrobiłam i żałuję. Nie bądźcie jak ja.
Większość osób decyduje się w
swoich włoskich wojażach poświęcić na Cinque Terre jeden dzień. I rzeczywiście,
można wszystkie pięć miasteczek „zaliczyć” w jeden dzień. Od Moterosso czyli
najbardziej na północ wysuniętego miasteczka, po Riomaggiore na południu
ciągnie się linia kolejowa, która umożliwia sprawne przemieszczanie się między
miasteczkami. Oczywiście, najlepszą opcją jest zakup Cinque Terre Card, która kosztuje
ok. 16 euro i pozwala na korzystanie przez cały dzień z pociągów i dodatkowo jest biletem wstępu na Lazurową
Ścieżkę (to się przyda jeśli chcemy zrobić jakiś trekking). Pociągi jeżdżą
sprawnie i często, ale są zwykle pełne ludzi, więc nie jest łatwo znaleźć
miejsca siedzące.
Ja również miałam tylko jeden
dzień by nacieszyć się tym przepięknym kawałkiem ziemi. Zdecydowałyśmy z moją
towarzyszką, że odwiedzimy cztery z pięciu miasteczek, bo zależało nam by przejść trasę z Vernazzy do Cornigli na własnych nogach, a to jak wiadomo wymaga więcej czasu ;).
Gdybym miała ponownie planować
tę wycieczkę zapewne bym postąpiła podobnie. Cztery miasteczka udało nam się
zwiedzić bez większego pośpiechu. Jedyne czego żałuję, to że nie zdecydowałam
się na nocleg w piątej, pominiętej przez nas miejscowości: Monterosso al Mare. Miasteczko, to jako jedyne oferuje możliwość
plażowania i znajduje się tam przepiękny cmentarz. Mam zatem powód, by kiedyś wrócić
jeszcze do Cinque Terre.
Swoją wycieczkę proponuję zacząć
w Vernazzy gdzie obowiązkowo kupujemy kapuczyna i rogalika, a następnie
kierujemy się w stronę zatoki. To doskonałe miejsce, gdzie można usiąść i
cieszyć się krłasontem i kawusią w towarzystwie huku fal rozbijających się o
skały.
Po takim śniadaniu można ruszyć w
trasę. Na głównej ulicy Via Roma znajduje się wiekowa, tradycyjna lodziarnia o
nazwie Gelateria Stalìn (nazwa dziwna, aczkolwiek łatwa do zapamiętania); obok
rzeczonej lodziarni jest boczna uliczka Via M.Carattino, która doprowadzi nas
na szlak o jakże kuszącej nazwie: Lazurowa Ścieżka. Szlak bywa momentami
wymagający, ale sądzę, że nawet osoby o umiarkowanej kondycji mu podołają.
Wszelki pot, krew i łzy wynagrodzą zachwycające widoki, cisza i zapach lasu. Należy pamiętać o zabraniu wygodnych butów
(sandałki i japonki to niekoniecznie dobry pomysł) i wody.
Po około godzinie i piętnastu minutach
żwawego marszu docieramy – jak mniemam głodni - do miasteczka Corniglia. Miasteczko
owszem, jest urocze i maciupkie, ale sugeruję bez zbędnych ceregieli udać się do
miejsca o nazwie Bistrò Margherita 2.0. Dostaniecie tam liguryjskie
specjalności: farinatę, focaccię i oczywiście pizzę. Wszystko można kupić na
wagę, na kawałki więc można próbować i testować. Moim faworytem jest farinata –
placek z mąki z ciecierzycy, smażony na gigantycznych patelniach.
Po uzupełnieniu kalorii i płynów można
kontynuować swoją podróż i jechać zobaczyć kolejne mieściny: Manarola i Riomaggiore. I tutaj jest
na patrzeć. Oba miasteczka są kolorowe jak cukierki landrynki, a wszystko za
sprawą kolorowych domów rozsianych po skalistym zboczu. Miasteczka, jak to we
Włoszech pełne są urokliwych uliczek, restauracji, sklepów z rękodziełem i
lodziarni. Ale nie są to jakieś sztuczne, turystyczne twory, widać że
miasteczka są zamieszkane nie tylko przez przyjezdnych. Nie wiem jak mieszkańcy
znoszą te najazdy turystów ale najwyraźniej Włosi są bardziej wyluzowani ;)
Warto zostać do wieczora w Riomaggiore i podziwiać zachód słońca - światło działa wtedy w magiczny sposób. Warto też zostać w Cinque Terre na noc, na przykład w rzeczonym Monterosso i pozwolić się obudzić hukowi fal, które jak szalone walą w skaliste wybrzeże. Ja, Agata tego nie zrobiłam i żałuję. Nie bądźcie jak ja.
Już dawno mam cinque terre na liście miejsc do odwiedzenia. Widząc takie piękne zdjęcia jeszcze bardziej chcę pojechać!😊
OdpowiedzUsuńBardzo polecam! Teraz jewt pewnie dobry moment bo mniej turystów decyduje się na podróż 🤭 Jeśli masz jakieś pytania, daj znać! Pozdrawiam ciepło!
Usuń